Róża, piżmo, drzewo sandałowe czy jaśmin to tylko kilka propozycje afrodyzjaków ukrytych we flakonie perfum.
Czosnek, truskawki, czekolada, ananas czy awokado, to afrodyzjaki, które znajdziemy na talerzu.
Żeń-szeń, owoce morza czy wanilia, to naturalne afrodyzjaki, które mogą przydać się w sypialni.
Czy właściwie są afrodyzjaki? To rośliny, zapach lub substancje, które pobudzają nasze libido, niezwykle zmysłowe, odprężające i relaksujące.
Jakiś czas temu pisałam o królu
Jaśminie oraz królowej
Róży świata perfum. Niezwykły składnik, posiadający zaskakujące pochodzenie, również pojawił się na moim blogu
Piżmo. Dlatego dziś będzie troszkę o drzewie sandałowym.
Drzewo sandałowe inaczej sandałowiec, to roślina (niewielkie drzewo, krzew) występująca w Australii, Azji oraz wyspach Pacyfiku. Sandałowiec jest półpasożytem, niezbędne do jego wzrostu minerały pobiera z korzeni roślin rosnących w pobliżu.
Niezwykła roślina znalazła zastosowanie w świecie zapachu. Bardzo dobrze sprawdza się jako utrwalacza zarówno w zapachach dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Sandałowiec jednak jest bardzo drogi a wydobycie jego słodkiego, ciepłego aromatu wymaga żmudnej pracy. Sproszkowane drewno sandałowca zostaje zamoczone w wodzie, na dwie doby, by później można je było poddać destylacji za pomocą pary.